Jem przecież – więc spadaj!

Czerwiec 9, 2014

Pamiętacie sławetną scenę z „Misia”, kiedy klient w sklepie pyta o coś ekspedientkę a ona odpowiada mu pełnym wyrzutu, bezczelnym „JEM PRZECIEŻ”?

Ci, którzy sądzą, że to tylko filmowa fantazja a nawet jeśli nie, to przecież relikt socjalistycznego podejścia do klienta – niestety muszę Was wyprowadzić z błędu. Kilka dni temu zetknąłem się z sytuacją żywcem wyjętą z „Misia” tyle, że ubraną we współczesne dekoracje.

Kolega dzwoni do wewnętrznego serwisu pewnej dużej firmy – z tym, że tam nie wiedzą, że to dzwoni ktoś z ich firmy (co po części mogłoby tłumaczyć zachowanie, które za chwilę opiszę). Także z punktu widzenia serwisu, dzwoni po prostu klient. Kolega dzwoni pierwszy raz, nikt nie odbiera. Po kilku minutach dzwoni drugi raz – to samo. Po dwudziestu minutach trzecia próba dodzwonienia się – odrzucenie. Po kilku sekundach przychodzi sms o treści: „Jestem w trakcie posiłku – oddzwonię później”. Czy już łapiecie analogię do „Misia”? (aby zakończyć już tą barejowską historię powiem tylko, że serwisant oczywiście nie oddzwonił po „posiłku”)

Facet musiał mieć ustawiony już wzór smsa, którego wysyła ludziom przez opcję telefonu „odrzuć i wyślij wiadomość”. Pytanie ile osób wcześniej natknęło się na tego wielbiciela gastronomii? Ilu klientów potraktowanych z buta skorzystało z konkurencyjnej oferty?

Jest i optymistyczna wersja – dla wszystkich tych, którzy sądzą, że w sprzedaży nie ma już żadnej niszy do zapełnienia i niewiele da się zrobić nowego. Jak widzicie wystarczy nie być mentalnym reliktem poprzedniej epoki i to już, w wielu przypadkach, wystarczy.

Facebook

Archiwa

Zakaz kopiowania materiałów bez zgody autora © 2017