Kasa śmiechu warta

Wrzesień 8, 2014

Co można kupić za 360 złotych? W zależności od potrzeb całkiem sporo: benzynę do przejechania ponad 1300 kilometrów, tablet, bilet samolotowy lub telefon komórkowy – co komu potrzebne. A za 4400 złotych? Tu już można bardziej poszaleć: dobry laptop, wycieczkę zagraniczną lub prawdziwego iPada. Dwie wymienione przeze mnie kwoty to pieniądze „wypalane” przez wielbicieli papierosów – ta niższa, w ciągu miesiąca a wyższa w ciągu roku. Jeśli jednak rozłożyć to na pieniądze wydawane dziennie – wychodzi 12 zł. Czy za taką kwotę można kupić sobie coś więcej niż paczekę papierosów albo kebaba na mieście? Nie bardzo. Dlatego też właśnie palacze dalej palą bo nie liczą ile kasy tracą w ten sposób miesięcznie czy rocznie. Odpowiedzialny za to jest efekt tzw Śmiesznej Kasy (po ang. Funny Money lub bardziej swojsko „Fany Many”).

Polega on właśnie na tym, że osobie kupującej jakiś towar lub usługę nie pokazuje się ile będzie musiała zapłacić za nią w ujęciu miesięcznym lub rocznym – bo wtedy mogłaby się przerazić wysokością kwoty, lecz mówi się o wydatku np. 3 zł dziennie. Taką śmieszną kwotę to nawet gdybyśmy dziennie zgubili, to nie bardzo byśmy się tym przejęli – więc tym bardziej nie szkoda jej nam na wydanie w celu posiadania jakiegoś ubezpieczenia czy czegokolwiek innego. I na tym właśnie bazuje sprzedaż wykorzystująca ten efekt.

Często można zauważyć bilboardy reklamujące jakieś dobra quasi-luksusowe np. laptopy czy telewizory, które z daleka kuszą wyjątkowo niskimi cenami np. 99 zł. Gdy już przyjrzymy się bliżej, widzimy, że jest to wartość jednej raty, którą będziemy musieli zapłacić a takich rat będzie dwadzieścia dwie – z tym, że czcionka pokazujaca wartość raty jest wielkości 3-letniego dziecka a liczba rat podawana jest czcionką wielkości polnej myszki. Efekt zostaje osiągnięty. Klient bez wielkich problemów przyjmie do wiadomości, że będzie płacił mniej niż stówkę za dobry laptop. O wiele większego dystansu nabrałby, gdyby usłyszał, że musi od razu zapłacić ponad dwa tysiące złotych.

Innym przykładem wykorzystania efektu Śmiesznej Kasy są oczywiście ubezpieczenia. Jeśli u jednego agenta usłyszymy, że za ubezpieczenie naszego auta będziemy musieli zapłacić 364 złote rocznie a u drugiego, że mniej niż złotówkę dziennie, to co bardziej przemówi do naszej wyobraźni? Wystarczy, że porównamy to sobie z kwotami jakie wydajemy codziennie np. na bułki do śniadania i już przekonamy samych siebie, że mniej niż złotówka, to w zasadzie żadne pieniądze i chętniej podpiszemy polisę u tego, który wykorzystuje Funny Money w praktyce.

Facebook

Archiwa

Zakaz kopiowania materiałów bez zgody autora © 2017