Kochanie – zmniejszyłem dzieciaki

Wrzesień 4, 2014

Pamiętacie amerykańską komedię familijną o naukowcu, który wynalazł maszynę zmniejszającą dowolne obiekty za pomocą tajemniczego promieniowania? W dzisiejszych czasach takie metody nie budzą już żadnej sensacji – przynajmniej w środowisku osób odpowiedzialnych za sprzedaż.

Inflacja systematycznie zmniejsza wartość pieniądza, co powoduje powolny ale bezustanny wzrost cen surowców. Niektóre produkty, które możemy kupić w sklepach utrzymują jednak swoje ceny pomimo upływu wielu lat. Tak, przynajmniej, wygląda to z punktu widzenia kupujących. Jednak sprzedawcy mają na ten temat swoje zdanie i – paradoksalnie – cieszą się z podwyżki cen takich produktów. Jakim cudem produkt, który nie zmienia swojej ceny, faktycznie drożeje? Odpowiedź kryje się w słowie – DOWNSIZING – czyli po naszemu: zmniejszanie.

Jak to się robi? Rozpatrzmy to na konkretnym przykładzie. Za obiekt badań weźmy popularne podgrzewacze do herbaty. Dzięki kursowi żeglarskiemu jaki przeszedłem wiele lat temu, zachowała się u mnie w domu tzw skrzynka bosmańska a w niej kilka podgrzewaczy, które dziś mają około 6 lat. Oprócz nich mam też podgrzewacze kupione jakieś półtora roku temu oraz zupełnie nowe – jakie nabyłem dokładnie 31 sierpnia. Mamy zatem obiekty do testów.

Na pierwszy ogień idzie ważenie. Najstarsze podgrzewacze ważą równe 14 g. Średnie to 12 g a najmłodsze już tylko 9 g. Cena tego produktu od dawna utrzymuje się na tym samym poziomie – 7,99 zł/100 szt. Najważniejszy sekret downsizingu został zatem ujawniony: produkt staje się coraz lżejszy (a więc jest go mniej) przy tej samej cenie za 100 szt. De facto jest więc coraz droższy za sztukę. Sprawdźmy jakiego rzędu są to podwyżki.

Opakowanie najstarszych podgrzewaczy ważyło 1400 g (100 szt x 14g), średnie ważyły 1200 g a najmłodsze to tylko 900 g. Cena pozostała ta sama a zatem łatwo obliczyć, że za 100 g produktu płaciliśmy: 0,570 zł ok 6 lat temu, 0,665 zł ok 1,5 roku temu a teraz płacimy 0,887 zł. Zatem pomimo utrzymania ceny na tym samym poziomie, faktycznie doszło do podwyżki za jednostkę wagową. Używając wartości procentowych można wykazać, że waga średniego produktu zmniejszyła o 15% a najmłodszego o 36% w stosunku do najstarszego. Cena natomiast rosła w sposób następujący: średni +16% a najmłodszy o +55% w stosunku do ceny najstarszego. Ujmując to inaczej, można powiedzieć, że producent sprzedaje dziś tylko 65 podgrzewaczy przy utrzymaniu tej samej ceny, w stosunku do tego, co było 6 lat temu – kiedy sprzedawał 100 szt. Celowo pomijam tu niewątpliwy wpływ inflacji, żeby lepiej pokazać o co chodzi w downsizingu. Oczywiście nikt nie nosi przy sobie wagi na zakupach więc efekt pomniejszania wagi produktu przechodzi niezauważony.

Zmniejszania produktów to coś, z czym producenci i handlowcy mają do czynienia od bardzo dawna. Specjalnie produkuje się opakowania, żeby przy zachowaniu ich dotychczasowych wymiarów weszło do nowych wersji odpowiednio mniej masła orzechowego czy pasty do zębów. Albo w odpowiednim miejscu opakowania zostawia się centymetr powietrza co powoduje, że klient nie zauważa różnicy w wielkości opakowania, które otwiera się w takim miejscu, aby powietrze nie było wyczuwalne. Niektóre czekolady nawet reklamuje się jako słodycze „z bąbelkami” dzięki czemu zyskują status nowości – a za nowości trzeba więcej płacić, prawda? W przypadku produktów w rodzaju płatków śniadaniowych wysokość i szerokość pudełka zostawia się bez zmian a minimalnie zmniejsza się jego głębokość. Dzięki temu zabiegowi, „nowe” płatki stojące obok „starych” na sklepowej półce, będą wyglądać identycznie i nikt nie zauważy różnicy.

W ten oto sposób można „zmniejszyć dzieciaki” i sprzedawać je dalej bez przykrego dla klientów podnoszenia cen. Chroni się w ten sposób własne przychody przed inflacją lub po prostu realizuje większe zyski.

Facebook

Archiwa

Zakaz kopiowania materiałów bez zgody autora © 2017