Lans sprzedam
Moją uwagę w internetach przyciągnęła ostatnio ciekawa forma sprzedaży. Ktoś oferuje puste pudełka i torby po zakupach z logo znanych firm w rodzaju Louis Vuitton czy Dolce Gabbana.
Osoba sprzedająca mówi wprost, że kto potrzebuje trochę lansu w garderobie, może go zakupić właśnie u niej.
Na pierwszy rzut oka taka propozycja wydaje się wzięta z Księżyca. Kto chce płacić za puste pudełka – nawet po znanych i ekskluzywnych markach? Żeby stały w szafie wypełnione Lasockimi, Ryłkami czy innymi tańszymi markami?
Jednak, gdy się chwilę zastanowić, oferta nie jest do końca pozbawiona sensu. Słowem kluczem jest właśnie LANS. Istnieje cała rzesza ludzi, którzy chcą się pokazać, pokłuć w oczy bogactwem (nawet tylko powierzchownym) i wywołać błysk zazdrości u znajomych.
Jedną z wielu form lansowania się, są serwisy społecznościowe w rodzaju Facebooka czy Instagrama. Tam właśnie spragnione fejmu osoby wrzucają fotki swoich nieprzyzwoicie egzotycznych wakacji, zegarków większych niż głowy czy właśnie zakupów w drogich sklepach.
Nikt przecież nie jest w stanie szybko sprawdzić czy pochwalenie się zakupami u Gucciego (na dowód – fotka torby z logo) to prawdziwy lans czy tylko jego proteza wspomagana torbą kupioną z ogłoszenia. Może wkrótce zaleje nas fala takich pseudo-lanserów i wtedy na zdjęciu torby, trzeba będzie obowiązkowo dodawać również fotkę paragonu.
Tu z kolei otwiera się kolejna nisza sprzedażowa – właśnie paragony z zakupów w drogich sklepach. Jednak o ile pudełko, jeśli nie jest zniszczone, może służyć do lansu całe miesiące a nawet lata, to paragon przypomina raczej jogurt. Ma krótki okres ważności – bo kto będzie się chciał lansować paragonem z zakupów dokonanych rok temu? Także, jeśli przyjdzie Wam do głowy handlować paragonami – to pamiętajcie o tym.
Idąc tym tropem, przychodzi mi do głowy jeszcze inny pomysł. W poprzednim wpisie pokazywałem jajka za 20 złotych za sztukę, jakie można kupić w Warszawie. Jak wiedzą wszyscy, którzy hodują kury, ptaki te karmi się m.in. skorupkami jaj. Analogicznie do pudełek z logo „na bogato”, można sprzedawać również skorupki tych niesamowitych jaj – coś na zasadzie butelek zwrotnych – ludziom, którzy mają własne kury.
Przecież zwykła kura, która spożyje skorupkę „magicznego” jaja, sama zaczyna nabierać cech magicznych. W ten sposób lans przechodzi na zwykłe jajka i już z pospolitej kury mamy coś lepszego niż standard. No to teraz czekamy na ogłoszenia: skorupki jaj od kur, które słuchały Mozarta – sprzedam!