Supermarine Spitfire w płynie

Czerwiec 23, 2014

W czeluściach przybytku zwanego Lidlem zakupiłem dziś piwo o wdzięcznej nazwie Choleryk. Nazwa wyrażona jest w języku angielskim i brzmi już bardziej znajomo – SPITFIRE (a dokładnie Spitfire Premium Kentish Ale). Piwo to jest świetnym przykładem wykorzystania znakomitej historii do sprzedaży produktów.

Gdyby zapytać przeciętnego Polaka z czym kojarzy mu się nazwa Spitfire, zdecydowana większość powiedziałaby, że z II Wojną Światową, samolotami, bitwą o Anglię, Dywizjonem 303, itp. Ponieważ była to bitwa wygrana przez koalicję, do której i Polska należała, a poza tym Polscy lotnicy mieli swój chwalebny w niej udział, piwo Spitfire musi mieć w głowach polskich klientów jak najbardziej pozytywne skojarzenia. Zwróćmy uwagę na kilka drobnych szczegółów, które dopełniają całości:

Na szyjce butelki widoczna jest figurka samolotu – oczywiste nawiązanie do legendy brytyjskiego lotnictwa.

Tuż pod sylwetką samolotu napis „Bottle of Britain” (Butelka Brytanii) – czyli gra słów i nawiązanie do „Battle of Britain” (Bitwa o Anglię) – po prostu majstersztyk.

Kapsel w kolorach Royal Air Force w znakomity sposób wykorzystujący swój okrągły kształt jako nośnik równie okrągłego symbolu RAF-u.

Informacja na etykiecie, że piwo zostało wyprodukowane po raz pierwszy w 50 rocznicę Bitwy o Anglię.

Każdy, kto emocjonował się pojedynkami powietrznymi czy to w książce „Dywizjon 303” lub w słynnym filmie „Bitwa o Anglię” na pewno kupi sobie piwo o tak jednoznacznej nazwie i już przez to tylko będzie czuł się jak lotnik, który po stoczonym pojedynku wraca w osmalonym samolocie na spokojne lotnisko, żeby domalować na dziobie swojego Spifire kolejny niemiecki krzyż oznaczający zaliczone zestrzelenie. I zapewne „strzeli” sobie nie jednego ale kilka butelek napoju.

Piwo to, w odróżnieniu od wielu Polskich produktów browarniczych nie sprzedaje się za pomocą historii o dobrej zabawie, sportowych emocjach czy góralskim męstwie. Tutaj w grę wchodzi coś znacznie większego – bicie wroga i to nie w kopaniu piłki ale prawdziwe bicie, aż do końca. Polacy jako naród chętny tak samo do wypitki jak do bitki – z pewnością skorzystają z bycia częścią tej historii. Dla producentów piwa Spitfire – genialny patent na sprzedaż.

Facebook

Archiwa

Zakaz kopiowania materiałów bez zgody autora © 2017